Wydarzenia - Samorzecznicy

Pamiętnik Niesłyszaka, czyli doświadczenia osoby niedosłyszącej. Historia Karoliny Przybył cz.1

Kolorowa grafika. Czarny szkic ucha z którego wydobywa się szkic fali dźwiękowej. Po lewej żółte spirale przypominające kółeczka spinające zeszyt. Tło jest żółte.

Czasy pandemii były trudne dla niesłyszących, ponieważ maseczki całkowicie uniemożliwiały komunikację z ludźmi. Za każdym razem musiałam tłumaczyć, dlaczego podczas rozmowy trzeba je zdjąć.

Dotarła do nas informacja (dokładnie do kobiet reprezentujących Kadrę Narodową Niesłyszących w koszykówce), że jednak lecimy na Igrzyska Głuchych do Brazylii! Miałyśmy za sobą nieudane Mistrzostwa Europy Głuchych we Włoszech, w których zajęłyśmy odległe miejsce. Bardzo mocno to przeżywałyśmy.

Z tego powodu nie wiedziałyśmy, czy będziemy brane pod uwagę w kwalifikacjach do reprezentowania naszego kraju na najważniejszej imprezie sportowców. Udział w Igrzyskach Głuchych to spełnienie marzeń każdego niesłyszącego sportowca. Dajemy z siebie wszystko, żeby godnie reprezentować nasz kraj z orzełkiem na piersi.

Natychmiast zabrałyśmy się do ciężkiej pracy. Wylewałyśmy hektolitry potu na treningach. Bardzo dużo sportowców Głuchych i słabosłyszących godzi treningi z obowiązkami życia codziennego. Pracują na etat, wychowują dzieci, poświęcają czas i energię na inne obszary.

Trzeba było też przygotować się do wyjazdu ze strony organizacyjnej. Aby dotrzeć do dalekiego “kraju kawy”, przed wylotem musiałyśmy zaszczepić się na żółtą febrę. Z powodu wady słuchu nie rozmawiam przez telefon – aby rozumieć mowę, czytam z ruchu warg. Poprosiłam mamę, aby podzwoniła po przychodniach i zapisała mnie na wizytę.

Przepraszam, chciałam tylko poinformować, że mam wadę słuchu i nie rozumiem, co Pani mówi. Proszę o zdjęcie maseczki.

Kilka dni później przyjechałam w umówione miejsce. Był to czas, w którym uspokoiła się sytuacja pandemiczna- nie było już obowiązku noszenia maseczek  poza placówkami medycznymi i szpitalami. Czasy pandemii były trudne dla niesłyszących, ponieważ maseczki całkowicie uniemożliwiały komunikację z ludźmi. Bardzo stresujący czas.

Były takie momenty, kiedy czułam się już wyczerpana psychicznie. Wymagało to ode mnie więcej wysiłku, by móc wyjść z inicjatywą do ludzi. Musiałam za każdym razem tłumaczyć każdej napotkanej osobie, dlaczego maski muszą być zdjęte. Często spotykałam się z odmową. W różnych miejscach. W mieście, sklepie, stacji benzynowej.

Piękny, słoneczny dzień. Umówiona wizyta u lekarza. Pełna optymizmu wchodzę do gabinetu.

– Dzień dobry, przyszłam na szczepienie.

–  Bleble trrr, szyy, aadać, wadke – słyszę, że Pani doktor coś mówi, ale nie rozumiem co. Od razu przerywam.

–  Przepraszam, chciałam tylko poinformować, że mam wadę słuchu i nie rozumiem, co Pani mówi. Prosiłabym o zdjęcie maseczki.

–  Nie, akdisa, db wyaosfj, isnamo – kontynuuje swój monolog, nie zdejmując maski.

Powtarzam jeszcze raz, kilka razy to samo. Prosiłam o zdjęcie maseczki, ewentualnie o założenie przezroczystej przyłbicy. Próbowałam wyjaśnić, że potrzebuję widzieć usta rozmówcy, żeby zrozumieć, co mówi. Dzięki wieloletniej rehabilitacji nabyłam umiejętność „czytania z ruchu warg”, a aparaty słuchowe wspomagają rozumienie.

Jedynie co byłam w stanie zrozumieć z ruchu ust lekarki to wymowne „NIE”. Nie rozumiałam dlaczego.

Ukradkiem nagrałam naszą rozmowę na dyktafon i jeszcze raz skierowałam prośbę o ułatwienie zdjęcie maseczki. Chciałam tylko się zaszczepić, ale nie byłyśmy w stanie się porozumieć. Zaproponowałam, żeby porozmawiała ze mną, pisząc na kartce.

Lekarka na moją prośbę odparła:

– Przecież wiem, że Pani mnie słyszy.

 

 Kolorowe zdjęcie Karoliny Przybył, która podaje radyjko chłopcu. Ma skupioną minę. Karolina Przybył – Magister Akademii Wychowania Fizycznego na kierunku menedżer organizacji sportowej. Urodziła się z głęboką wadą słuchu, posługuje się dwoma aparatami słuchowymi. Lata rehabilitacji i ciężkiej pracy sprawiły, że osiągnęła wysoki poziom funkcjonowania w świecie słyszących pomimo wielu barier.

Ze światem niesłyszących związana jest od ok. 2012 roku. W tym czasie nauczyła się Polskiego Języka Migowego i na dzień dzisiejszy jest dwujęzyczna. Teraz jest pośredniczką między światem słyszących i niesłyszących. Od młodych lat jest związana ze sportem, pasjonatka żużla. Reprezentuje Kadrę Narodową Niesłyszących w koszykówce oraz Wrocławski Klub Sportowy Niesłyszących Świt Wrocław. Jej największym osiągnięciem jest zdobycie brązowego medalu Igrzysk Głuchych w Brazylii.

W Fundacji zajmuje się prowadzeniem szkoleń dla pracowników instytucji kultury z obsługi i savoir vivre wobec osób Głuchych i słabosłyszących. Wspiera też Katarynkę w jej codziennych działaniach.