Podcasty - Kultura

Karolina Przybył i Daniela Puła. Nowe pokolenie słabosłyszących


Prowadzi Magda Brumirska-Zielińska
Gościnie: Karolina Przybył i Daniela Puła

Karolina Przybył – magister Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu na kierunku menedżera organizacji sportowej. Pracuje w Fundacji Katarynka, a swoje obowiązki godzi ze sportem. Reprezentuje Kadrę Narodową Niesłyszących w koszykówce oraz Wrocławski Klub Sportowy Niesłyszących „Świt”. Trzykrotna uczestniczka Igrzysk Głuchych w Bułgarii, Turcji oraz Brazylii. W Brazylii z zespołem zdobyła najcenniejszy krążek w karierze sportowej – brązowy medal. Odnajduje się również w innych dyscyplinach, ma na koncie wiele zdobytych Mistrzostw Polski Niesłyszących w koszykówce, siatkówce, lekkoatletyce i piłce nożnej halowej. Od urodzenia ma głęboką wadę słuchu, zaaparatowana obuusznie. W komunikacji głównie czyta z ruchu warg, a aparaty wspierają słyszenie. Posługuje się językiem werbalnym jak i migowym– żyje w dwóch światach. W pracy prowadzi szkolenia z zakresu obsługi osób z wadą słuchu w miejscach kultury. Jej dziadek zaszczepił w niej miłość do żużla. W wolnych chwilach lubi zabijać czas oglądając filmy i seriale w towarzystwie 12-letniego kota. Ma za sobą kursy strzeleckie z pistoletu oraz samoobrony Krav Maga. Chętnie poznaje nowe, ciekawe rzeczy. Lubi mieć dzień wypełniony zadaniami, ale też od czasu do czasu oderwie się na moment – najlepiej nad morzem. Czeka z niecierpliwością, aby spróbować swoich sił w gokartach. We wrześniu bierze udział w Mistrzostwach Europu Głuchych w kartingu. Lubi przełamywać bariery i ograniczenia – uzyskała uprawnienia na motocykl i szuka pierwszego sprzętu.

Daniela Puła – absolwentka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu na kierunku media interaktywne i widowiska. Obroniła licencjat z fotografii na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Artystka wizualna, fotografka, feministka, miłośniczka sztuki Diane Arbus z umiarkowanym niedosłuchem, zaćmą wrodzoną i dużą wadą wzroku. Dziewczyna od spraw niemożliwych. Przepełniona kreatywnością. Działa w temacie poszerzania wiedzy o niedosłuchu. W 2022 roku brała udział w Study Session, organizowanym przez International Federation of Hard of Hearing Young People (IFHOHYP) oraz specjalny departament Rady Europy. Współpracowała z Funduszem Feministycznym, tworząc treści video. Jest aktywną artystką wizualną, bierze udział w wystawach indywidualnych i zbiorowych. W Katarynce zajmuje się fundacyjnym Instagramem oraz tworzeniem treści foto/video. Miłośniczka ubrań vintage.

W rozmowie z Karoliną i Danielą usłyszysz o tym:

  • Co osobom słabosłyszącym daje edukacja w szkołach integracyjnych i ogólnych,
  • Jak osobom słabosłyszącym pomaga pętla indukcyjna,
  • Jacy artyści tworzą biżuterię do aparatów słuchowych.

Przydatne linki:

Pamiętnik niesłyszaka. Refleksje Karoliny o życiu z wadą słuchu:

Po informacje o dostępnych wydarzeniach zajrzyj na portal ⁠Kultura dla Wszystkich.

Na filmy z audiodeskrypcją, napisami i tłumaczeniem migowym zapraszamy na portal ⁠Adapter.

Transkrypcja odcinka

Justyna Mańkowska

Cześć. Tu Fundacja Katarynka. Działamy od 2010 roku, by zmieniać świat na bardziej dostępny. Zapraszamy cię na spotkania z praktykami dostępności, jej odbiorcami i ludźmi kultury. To jest Podcast o dostępności.

Magda Brumirska-Zielińska

Dzień dobry wszystkim. Witam was w kolejnym odcinku Podcastu o dostępności, podcastu Fundacji Katarynka. Ja nazywam się Magda Brumirska-Zielińska i dzisiaj razem ze mną będą moje dwie gościnie: Karolina Przybył i Daniela Puła. Dzień dobry, dziewczyny, cześć. Fajnie, że udało nam się zebrać, bardzo cieszę się, że jesteście. Daniela i Karolina są z nami, aby poopowiadać nam o swoim życiu jako osób słabosłyszących. Nie osób Głuchych, nie osób z kultury Głuchych, ale osób zaaparatowanych, osób, które na co dzień muszą w jakiś sposób dopasowywać świat do siebie, w związku właśnie ze słyszeniem. Karolina jest stałą współpracowniczką Katarynki, a pracuje z nami już od ponad roku przy szkoleniach związanych z osobami z niepełnosprawnościami słuchu. Karolina też w Katarynce zajmuje się kontaktami z osobami Głuchymi i słabosłyszącymi, i Karolina rozwija u nas taki projekt, który ciągle jest w fazie trochę kiełkowania, czyli popularyzację pętli indukcyjnych. Karo. Ty, poza Katarynką, jesteś menedżerką sportu z wykształcenia.

Karolina Przybył

Tak, dokładnie. Ukończyłam Akademię Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Na kierunku, dokładnie określając, Menedżera organizacji sportowej. Ponadto mogę też powiedzieć, że trenuję koszykówkę, reprezentuję kadrę narodową niesłyszących. Mogę powiedzieć, że sportowo jestem spełniona. Osiągnęłam brązowy medal na Igrzyskach Głuchych w zeszłym roku w Brazylii. Więc ta satysfakcja sportowa jest przeogromna i teraz bardziej koncentruje się na życiu, na organizacji, przede wszystkim na wsparciu osób Głuchych i słabosłyszących w środowisku.

Magda Brumirska-Zielińska

Daniela z kolei w Katarynce jest osobą współpracującą. Daniela rozwija naszego Instagrama. Wszystkie posty instagramowe, wszystkie nasze rolki, większość z naszych stories – jeżeli oglądacie Instagrama Katarynki, to za tym wszystkim stoi właśnie Daniela. Ty, Danielo, jesteś osobą z wykształceniem podwójnym, studiowałaś fotografię i studiowałaś media interaktywne i widowiska.

Daniela Puła

Tak, ale właściwie wszystko zaczęło się od fotografii, która jest moją wielką pasją. Odkąd pamiętam, jeszcze będąc małą dziewczynką, w szafie mojej babci znalazłam starego Kodaka i zaczęłam robić zdjęcia dzieciom na półkoloniach i tak się rozwinęła ta wielka miłość, która trwa do dzisiaj, i które jest moją ogromną zajawką.

Magda Brumirska-Zielińska

Chciałabym, żebyśmy zaczęły od samego początku. Dlatego, że w Polsce teoretycznie problemy ze słuchem u dzieci wykrywa się dzisiaj na dosyć wczesnym etapie. Mamy bardzo dobry program badań przesiewowych i teoretycznie już w momencie, kiedy dziecko po urodzeniu wychodzi ze szpitala, rodzice powinni wiedzieć, czy ono słyszy, czy ono nie słyszy. Powiedzcie, jak to było u was. Kiedy wasi rodzice dowiedzieli się, zorientowali, że jesteście osobami, które słyszą gorzej, niż reszta społeczeństwa.

Daniela Puła

U mnie, było to w ten sposób, że kiedy się urodziłam w 1995 roku, nie zostałam objęta przesiewowym badaniem słuchu u noworodków. Więc na początku moi rodzice nie wiedzieli, że nie słyszę. Aparaty pierwsze założyłam będąc w przedszkolu, a moją wadę słuchu zauważyli głównie dziadkowie, ponieważ gdy chcieli ze mną porozmawiać przez telefon, to odkładałam słuchawkę. Na początku myślano, że po prostu nie chce rozmawiać, a później właśnie okazało się, że to są problemy typowo ze słuchem.

Magda Brumirska-Zielińska

A jak u ciebie było, Karolina?

Karolina Przybył

U mnie było tak, że ja się urodziłam w 1996 roku i w niektórych szpitalach te badania przesiewowe zostały wprowadzone. Natomiast w moim przypadku po moich narodzinach moja wada słuchu nie była sprawdzana, tak że tak naprawdę moi rodzice żyli w nieświadomości tego, że niedosłyszę, i to w sumie dość głęboko. Dopiero tak naprawdę, gdzieś około długiego roku życia, mieszkaliśmy jeszcze w Strzelcach Opolskich, mama zauważyła, że coś jest nie tak, że nie gaworzę, że nie reaguję na wołanie. Zabrała mnie mama do lekarza rodzinnego i lekarz powiedział na początku, że spokojnie, przyjdzie pani na bilans dwulatka, dopiero wtedy pogadamy. Dobra, wróciliśmy do domu i mama cały czas obserwowała moje zachowania, dalej była przekonana, że po prostu coś było nie tak. No więc w końcu pewnego dnia, był Międzynarodowy Tydzień Głuchych i leciał program w telewizji, w którym właśnie opisywano, jak mogą wyglądać objawy, że dziecko może niedosłyszeć. I mama po prostu wszystko złapała w całość, czekała, aż tata wróci z pracy i od razu pojechaliśmy do lekarza ponownie. I kazała dosłownie przebadać moją wadę słuchu. Co okazało się później, że faktycznie miała rację. Dopiero około drugiego roku życia zostałam zaaparatowana, a więc to z punktu rehabilitacji jest tak naprawdę późno, bo musiałam dużo, dużo nadrabiać pod kątem dźwięków, pod kątem w ogóle komunikacji, rozumienia mowy, słyszenia i tak dalej.

Magda Brumirska-Zielińska

Wy później obie byłyście w szkołach ogólnokształcących, nie chodziłyście do szkół dla osób słabosłyszących i Głuchych. Czy tak?

Karolina Przybył

Było tak, dokładnie tak, jak mówisz. Na początku, mama mnie zapisała do szkoły sportowej, w której były oddziały, klasy integracyjne, a więc to była tak naprawdę klasa, w której uczestniczyły dzieci z wadą słuchu i z różnymi innymi trudnościami, jak i osoby dzieci pełnosprawne. To była taka fajna klasa, która integrowała różne trudności. Można było nawiązać fajne kontakty. A później, jakoś po ukończeniu szkoły podstawowej, uczestniczyłam już normalnie do klasy sportowej, do klasy ogólnej w liceum. Nie było to łatwe zadanie dla mnie, z racji tego, że trudne było odnalezienie się przede wszystkim życiu społecznym w klasie. Miałam trudności w tym, żeby nawiązać kontakty towarzyskie. Trudniejsze było również to, że po prostu nie zawsze wszystko rozumiałam na lekcjach i nauczyciele musieli mi dużo pomagać. No, na pewno nie było to łatwe. Na pewno.

Magda Brumirska-Zielińska

Danielo, jak to wygląda u ciebie?

Daniela Puła

U mnie sytuacja jest troszeczkę podobna. Również trafiłam do szkoły podstawowej z oddziałami integracyjnymi, tylko u mnie historia jest trochę bardziej skomplikowana, ponieważ gdy moja mama zapisała mnie do tej szkoły, zadzwoniła do niej dyrekcja z pytaniem, czy może nie powinna mnie zapisać do właśnie ośrodka dla dzieci Głuchych? Moja mama się uparła, powiedziała: ale czy państwo w ogóle z nią rozmawialiście? To może ja ją przyprowadzę i wtedy zobaczycie? No i faktycznie, wtedy szkolna pedagog ze mną porozmawiała i już bez problemu zaczęłam uczęszczać do szkoły. To pokazuje pewną specyficzną mentalność, która od razu kierowała dzieci w system właśnie nauczania izolowanego. Ale czasy podstawówki wspominam dosyć dobrze. Czułam się, dobrze, nie czułam się w żaden sposób oceniana. Zawsze też byłam bardzo kontaktową osobą, więc po prostu wszystkim tłumaczyłam, że mają mówić do mnie głośniej. I dzieci traktowały to całkowicie normalnie i nie miały z tym żadnego problemu. Też będąc w szkole z oddziałami integracyjnymi miałam dostęp do nauczyciela, który po lekcjach pewne kwestie związane z materiałem, którego nie usłyszałam, ze mną omawiał i wspomagał moje kształcenie. Bo, szczerze mówiąc, większy problem miałam z nauką, ponieważ oprócz tego, że mam wadę słuchu, to jest umiarkowany niedosłuch, obustronny, to do tego jeszcze jestem osobą słabowidzącą, mam -9 na jednym oku. Oprócz tego mam sztuczną soczewkę, zaćmy wrodzoną i astygmatyzm. Więc zawsze siedziałam w pierwszej ławce i bardzo często nie dość, że nie słyszałam tego, co mówi nauczyciel, to jeszcze nie widziałam, co jest na tablicy, bo większość z nich pisała bardzo niewyraźnie. Więc właściwie to stanowiło dla mnie większy problem, przyswajanie wiedzy, niż kontakt z grupą rówieśniczą. Później poszłam do liceum ogólnokształcącego, więc podobnie jak Karolina, nie byłam objęta żadną z placówką opiekuńczą, ani związaną z osobami Głuchymi.

Karolina Przybył

Ja bym jeszcze chciała dopowiedzieć do Danieli wypowiedzi, jeszcze przy okazji dopowiedzieć na pytanie twoje. Mama na pewno, zapisując mnie do szkoły podstawowej integracyjnej, chciała, abym jak najbardziej, najmocniej wyrehabilitowała się, żeby móc w miarę dobrze odnaleźć się w środowisku słyszących, bo wiedziała, że i tak będę zmuszona do tego, żeby uczestniczyć w życiu społecznym, w środowisku, słyszących. Dlatego tak mnie motywowała. Myślę, że z perspektywy czasu to była to bardzo dobra decyzja, bo dzięki temu, że uczestniczyłam w tych szkołach, myślę że w miarę dobrze odnajduję się teraz w życiu. Mimo że nie było łatwo wcześniej, to jednak na zasadzie prób i błędów czy różnych sytuacji, wywnioskowałam, że niektóre mogą być nie w porządku, nie okej albo po prostu były złe. Jakby po prostu na zasadzie błędów uczyłam się, jak funkcjonować w życiu społecznym i myślę, że teraz dobrze się w tym odnajduję. Przede wszystkim jeszcze, jeżeli chodzi o szkołę podstawową, to pamiętam doskonale, jak moja mama, jak przechodziłam do pierwszej klasy, długiej klasy, do kolejnych klas, to na początku, jak zaczynał się rok szkolny, to moja mama edukowała wychowawczynie, nauczycieli, że moje dziecko słabo słyszy czy niedosłyszy, że musi siedzieć maksymalnie w pierwszej, drugiej ławce. Więc nie było takiego ukrywania się, że mam wadę słuchu czy coś, tylko po prostu starała mi się jak najbardziej pomóc, abym się w miarę dobrze odnalazła w życiu uczniowskim.

Magda Brumirska-Zielińska

A powiedzcie mi proszę, to że wy chodziłyście do szkół integracyjnych razem z osobami dobrze słyszącymi i nie do szkół przeznaczonych dla osób z niepełnosprawnościami słuchu, jakie widzicie w tym zalety, jakie widzicie w tym wady? Bo dla bardzo wielu osób to, że trafili do szkoły dla osób słabo słyszących i Głuchych, jako osoby słabosłyszące, było takim zmieniającym życie momentem, który zbliżył ich na przykład do kultury Głuchych, nauczył ich języka migowego. Jakie wy widzicie wady i zalety tego, że byłyście w szkołach integracyjnych, a nie w szkołach specjalistycznych przeznaczonych dla osób z niepełnosprawnością słuchu?

Karolina Przybył

Myślę, że jeżeli chodzi o zalety, to na pewno właśnie ten większy stopień rehabilitowania się, przede wszystkim, też żeby, tak jak wcześniej mówiłam, lepiej się odnaleźć w życiu społecznym, w życiu słyszących. Myślę, że to też na pewno dało większą wiedzę, że dzięki temu rozwinęłam swoją inteligencję, swoje procesy myślowe, bo w porównaniu do szkół specjalistycznych, myślę, że żyłabym w bardziej hermetycznym środowisku, zamkniętym, i myślę, że to spowodowałoby we mnie, że byłabym taka bardziej zamknięta w sobie, nie otwarta na świat. Myślę, że miałabym po prostu większe trudności w komunikacji z osobami słyszącymi, a przecież nie o to chodzi, przynajmniej tak mi się wydaje, że nie o to chodzi.

Magda Brumirska-Zielińska

Ale to też mocno zależy od człowieka.

Karolina Przybył

Tak, dokładnie tak. Natomiast jeżeli chodzi o uczestniczenie w życiu w szkole normalnej, może to być też takie trudne z perspektywy tego, że jesteśmy wtedy młodymi osobami, bardzo podatnymi na stres, napięcie i tego typu rzeczy. I gdzieś tam to wszystko po prostu mocno na pewno odreagowywało, ale coś za coś. Więc myślę, że to, w jaki sposób funkcjonuję teraz, jest taką nagrodą na ten okres przepracowany. Tak, niestety, też kwestia odporności, przede wszystkim psychicznej.

Magda Brumirska-Zielińska

Danielo. A ty?

Daniela Puła

Jeśli chodzi o wady i zalety, to wydaje mi się, że ogromną zaletą, którą dopiero w sumie dostrzegłam po czasie, jest to, że ja w tym początkowym etapie edukacji, szczególnie w szkole podstawowej i gimnazjum, nie czułam, że moja wada słuchu jest jakimś problemem. Nie czułam, że to mnie stygmatyzuje, do tego stopnia, że pamiętam, że przez wiele lat śpiewałam w chórze szkolnym i moja nauczycielka śpiewu ani razu nie wspomniała ani nie spytała mnie o to czy mam wadę słuchu. Po prostu zobaczyła, że umiem śpiewać, mam aparat, ale nigdy nie padło pytanie, czy może nie powinnam śpiewać, bo mam wadę słuchu. I przez to ja też traktowałam to całkowicie naturalnie. Więc to, myślę, daje tę wyższość, to jest ten duży plus, który daje szkoła ogólnokształcąca, bo po prostu oswaja, zmienia myślenie o tym niedosłyszeniu. I to też sprawiło, że sama zaczęłam, to też mocno akceptować, bo zobaczyłam, że to nie jest żaden big deal, to jest po prostu normalna sprawa. W jeśli chodzi o wady, to wydaje mi się, że – chociaż może się mylę, trudno powiedzieć – ale przez to, że uczestniczyłam w edukacji ogólnokształcącej, to dodatkowe godziny musiałam poświęcać na logopedę, czyli właściwie, jeśli mamy do czynienia ze szkołą dla osób z dysfunkcją słuchu, to ten logopeda jest na miejscu, te zajęcia logopedyczne są w ramach zajęć szkolnych. W tutaj jak musiałam osobno poświęcać na to kolejne wiele godzin w tygodniu.

Magda Brumirska-Zielińska

Bardzo dużo osób słabosłyszących mówi, że czuje się, że w swoim takim codziennym życiu są gdzieś pomiędzy. Są w takim miejscu pomiędzy kulturą Głuchych i kulturą słyszących. Tą kulturą Głuchych, którą definiujemy ją jako tą kulturę, która wyrosła samoistnie wśród osób migających, bardzo często właśnie wokół szkół, dla osób z niepełnosprawnościami słuchu. W z drugiej strony jest ta kultura osób słyszących, na przykład kultura polska, która sobie po prostu wokół nas wyrastała już od tysiąclecia ponad. Gdzie wy się czujecie na tym spektrum między kulturą osób słyszących i osób niesłyszących?

Karolina Przybył

No to, jeżeli chodzi o mnie, to ja mogę powiedzieć, że na pewno nie uważam się za osobę kulturowo Głuchą, Z racji tego, że urodziłam się w pokoleniu osób słyszących, moim pierwszym językiem jest język polski, uczestniczyłam w życiu społecznym słyszących, więc tak naprawdę do około 2012 roku nie miałam, tak naprawdę, styczności ze środowiskiem niesłyszących, nawet nie miałam pojęcia, że jest takie środowisko. Tak naprawdę w gimnazjum od kolegi dowiedziałam się, że jest klub sportowy niesłyszących we Wrocławiu, Świt Wrocław. Dołączyłam do tego środowiska, do klubu i tak naprawdę dopiero wtedy zaczęłam uczestniczyć w życiu niesłyszących, zaczęłam uczyć się Polskiego Języka Migowego. Ale z biegiem czasu zrozumiałam, że tak naprawdę nie jestem osobą kulturowo Głuchą. Z racji tego, że wychowałam się w świecie słyszących, to myślę, że mogę siebie widzieć gdzieś tak, wśród środkowym przedziale. Uczestniczę, po prostu balansuję pomiędzy tymi dwoma światami słyszących i niesłyszących. Mogę na przykład pomóc osobom słyszącym komunikację z osobami niesłyszącymi. Mogę edukować osoby słyszące właśnie na szkoleniach na temat kultury, na temat osób niesłyszących, na temat polskiego języka migowego, na temat tego, w jaki sposób się porozumiewać z takimi osobami. Natomiast na przykład osobom Głuchym też mogę pomóc w uczestnictwie w środowisku słyszących, mogę pokazać, wytłumaczyć jak wygląda postrzeganie na pewne rzeczy, na pewne sytuacje, z ich strony, które może być zupełnie odmienne w środowisku niesłyszących.

Magda Brumirska-Zielińska

Danielo, a ty?

Daniela Puła

U mnie jest to trochę tak, że to, że noszę aparaty, jest częścią mojej tożsamości, jest bardzo mocno związane tym, kim jestem i buduje mnie też jako osobę, aczkolwiek mnie nie określa. Zauważyłam też, że miałam przyjemność w zeszłym roku, dokładnie w sierpniu, być w Budapeszcie na organizowanym przez Międzynarodową Federacją Osób Słabosłyszących study session, gdzie właśnie osoby słabosłyszące z różnych krajów Unii Europejskiej spotkały się, by pogadać o problemach osób słabosłyszących, ich lokalnych społecznościach. I właśnie wydaje mi się, że z fantastyczną nazwą byłaby właśnie „społeczność słabosłyszących”, czyli osób, które mają zupełnie podobne odczucia dotyczące chociażby zmęczenia słuchaniem i wytężaniem swojego umysłu w czasie odczytu komunikatu, który do nich płynie. I jest po prostu dużo rzeczy, które są trochę inne i unikalne dla każdej historii, ale myślę, że po prostu to część mnie.

Magda Brumirska-Zielińska

Ja w ogóle wiem, że jednym z takich twoich małych hobby, takim konikiem, jest biżuteria związana z aparatami słuchowymi. Wiem, że w podcaście, może być ciężko wyjaśnić, o co tutaj chodzi, ale jakbyś mogła spróbować?

Daniela Puła

Tak, od kilku lat widzę dosyć dużą tendencję na świecie do customizacji oraz traktowania swojego aparatu słuchowego jak elementu ubioru. Tak jak kiedyś okulary były po prostu druciakami tak zwanymi, były brzydkie, czarne i takie… żeby były, żeby służyły jako przedmiot typowo użytkowy, tak z biegiem czasu zmienił się ich charakter i obecnie stały się modnym dodatkiem. Albo czymś, co wyraża naszą osobowość, nasz styl, to co lubimy nosić. Tak samo obecnie w tę stronę idą aparaty słuchowe. To wciąż jest dosyć duża niższa, ale jest coraz więcej użytkowników aparatów słuchowych, którzy też akceptują ten fakt i właściwie chcą go akcentować jako część siebie, postanawiają go właśnie ozdobić. Czy to samodzielnie, na przykład w momencie, kiedy mamy aparat nauszny, czyli ta część za uchem może zostać przyozdobiona ręcznie przez osobę, czy na przykład może sobie uszyć pokrowiec na tę część aparatu słuchowego, albo przyczepić jakieś kamyczki. Pomysły są najróżniejsze, tak jak też użytkowniczki i użytkownicy aparatu. I też coraz więcej powstaje marek, które tworzą biżuterię do aparatów słuchowych, i tutaj też jest marka kanadyjska, która robi typowo metalową biżuterię dla fanów właśnie ciężkiej muzyki, są też bardziej florystyczne, kobiece wzory. Jest tego naprawdę zatrzęsienie, a na naszym polskim podwórku taką biżuterią zajmuje się Amilaut, która tworzy piękne wzory. To są w tym momencie na przykład wzory ważki.

Magda Brumirska-Zielińska

Jak widziałam w Internecie zdjęcia różnych elementów biżuteryjnych, którymi ludzie ozdabiają swoje aparaty, to są niesamowite rzeczy. Niektóre są naprawdę bardzo, bardzo eleganckie, bardzo, bardzo takie współczesne. Super sprawa. Polecam wam, żebyście też sobie to wygooglali, kiedy skończycie słuchać naszego podcastu, albo nawet teraz w międzyczasie. Bardzo ciekawa sprawa. Ja o tym dowiedziałam się dopiero niedawno od Danieli. Natomiast teraz chciałabym pogadać z wami o rzeczy, która dla was, jako osób słabosłyszących, zaaparatowanych, jest w zasadzie czymś dość nowym, z tego, co pamiętam. Ustawa z 2019 roku wprowadziła dla instytucji publicznych obowiązek zapewniania w ich siedzibach różnych technicznych sposobów wspomagania komunikacji z osobami słabosłyszącymi, i w ustawie jest jako jeden z tych sposobów wymieniona pętla indukcyjna. Wiem, że wy z pętli indukcyjnej korzystacie dopiero od niedawna. Jak to się zaczęło? Karo, jak to było u ciebie?

Karolina Przybył

Przede wszystkim tutaj mogę wspomnieć o naszej wiceprezesce Fundacji, Justynie Mańkowskiej, która bardzo mocno próbowała mnie zachęcić, żebym działała w temacie pętli indukcyjnej. Na początku miałam sobie spore obawy, duży opór przed tym czymś nowym w sumie, ale w końcu dałam się przekonać. Zaczęłam akurat testować nowe aparaty z słuchowe, żeby sobie zakupić i szczególnie zwracałam uwagę na tym, żeby aparaty miały możliwość podłączenia się do pętli indukcyjnej, więc takie aparaty wzięłam do wypożyczenia i zaczęliśmy testować. Przyjechała protetyczka słuchu, którą umówiłam na takie specjalne spotkanie, na które zapraszałam osoby słabosłyszące na przetestowania tej pętli indukcyjnej i myśmy tę pętle indukcyjną testowali i moje pierwsze wrażenie było po prostu: wow! Jeszcze do dziś, pamiętam, to uczucie, że czułam się jak nowo narodzona, że doznałam jakiegoś takiego nagłego, olśnienia, że po prostu jednak jest to bardzo fajne urządzenie wspomagające, wspierające słyszenie. Bo to jednak pozwala w jakimś większym stopniu na ułatwienie komunikacji, na chociażby w jakimś stopniu łatwiejsze rozumienie mowy drugiej osoby. To jest super, bo można na przykład słyszeć bezpośrednio w aparatach to jak ktoś mówi do mikrofonu, albo można bezpośrednio słyszeć muzykę, przykładowo, w aparatach. I to powoduje redukcję hałasu z zewnątrz. Jest całkowita uwaga poświęcona na dźwięk napływający z danego sprzętu, czyli na przykład mikrofonu. To bardzo, bardzo fajne urządzenie. I my w Fundacji, w Katarynce, zaczynamy propagować ten sposób wspierania słyszenia. Idzie to pomału, powolutku, z racji tego, że nie wszystkie osoby słabosłyszące wiedzą albo mają taką możliwość podłączenia się do pętli. Ale myślę, że sprawa będzie pomału się rozwijać.

Magda Brumirska-Zielińska

Nawet w tym roku do spacerów z tłumaczeniem migowym, które organizujemy po Wrocławiu, to powiedzmy że do tej oferty, którą mamy na tych spacerach, włączyliśmy też właśnie odbiorniki radiowe, w których głos prowadzącego jest odbierany przez albo pętle indukcyjną, albo dla osób nieużywających pętli – po prostu przez słuchawkę. Ale, Danielo, jak u ciebie wyglądał początek przygody z pętlami indukcyjnymi?

Daniela Puła

Tak trochę jak początek przygody z Katarynką, ponieważ przyjechałam zrobić dokumentację fantastycznej konferencji „Odbiorca kultury w czasach kryzysu zdrowia psychicznego”, która ta konferencja była współorganizowana przez Fundację Katarynka. I tam właśnie Karolina mówi, że będzie pętla i czy chciałabym skorzystać? Ja tak trochę, kurczę, że nie wiem, czy chcę, jak to działa? Ale tydzień wcześniej, bo wiedziałam, że ta pętla będzie, poszłam do mojej protetyczki z pytaniem, czy w ogóle mam taką możliwość. Ona tę możliwość w aparacie włączyła, a jako że tego dnia miałam pracowity dzień, bo fotografowałam całą konferencję, więc nie mogłam czytać napisów, które były w czasie wystąpień prelegentek. Bo z reguły tym się wspomagam, żeby zrozumieć to, o czym mówią. W tutaj miałam całkowity komfort, że robiąc zdjęcia, nie patrzę w ogóle na usta, napisy, na nic. Słyszałam idealnie co mówiły i nie ukrywam, dało to efekt wow. Od tego czasu stwierdziłam, że tak po prawdzie, to byłam głupia, że wcześniej z tego nie skorzystałam, bo okazało się to być fenomenalne i wszystkich do tego zachęcam, żeby spróbowali, a nuż się spodoba.

Magda Brumirska-Zielińska

Tak szybko wyjaśniając, na czym w ogóle polega pętla indukcyjna. To jest najczęściej po prostu taki kawał kabla, który jest rozłożony na ziemi albo wokół jakiejś części krzesełek na konferencji, albo w całym pomieszczeniu. Są też pętle przenośne. Natomiast ich głównym zadaniem jest przenoszenie dźwięku z mikrofonu bezpośrednio do aparatu słuchowego odbiorcy, z pominięciem wszystkich tych szumów, które są w tle, z pominięciem na przykład tramwajów, które jadą za oknem, z pominięciem ludzi z cateringu, którzy rozstawiają talerze, z pominięciem ludzi, którzy sobie szepczą między sobą dwa rzędy dalej. Istnieje coś takiego jak listening fatigue, zmęczenie słuchaniem, zmęczenie koncentrowaniem się na doznaniach słuchowych. Powiedzcie, czy pętla rzeczywiście pozwala wam na lepsze skupienie się, na mniejsze zmęczenie na koniec dnia?

Karolina Przybył

Na pewno pętla indukcyjna spowodowała, że jak mieliśmy tutaj zebrania, w Fundacji Katarynka, i te zebrania trwały kilka godzin, to faktycznie po słuchaniu z pętlą indukcyjną po spotkaniu czułam się mniej zmęczona, w porównaniu do wcześniejszych, podobnych sytuacji. Bo faktycznie, przy moim głębokim niedosłuchu, moja koncentracja musi być na bardzo wysokim poziomie, żebym mogła w miarę porozumiewać się, komunikować z innymi osobami, czy też na przykład odbierać treści wykładów, szkoleń i tak dalej. To powoduje, że na koniec dnia jestem po prostu zmęczona, nie mam takiej motywacji do koncentrowania się na słuchaniu innych osób. Nieraz bywało tak, że musiałam kilka razy pytać o to samo, po prostu już nie mogłam się skupić. Więc faktycznie, pętla indukcyjna powodowała, że to zmęczenie było mniejsze, w jakimś stopniu zniwelowane. I po prostu miałam większą gotowość do dalszych działań.

Daniela Puła

Jeśli chodzi o mnie, to trudno jest mi powiedzieć, ponieważ mam zbyt małe doświadczenie, póki co, z pętlą indukcyjną. Ale jeśli chodzi o samo zjawisko listening fatigue, to jak najbardziej go doświadczam, na co dzień. Bardzo często po dosyć intensywnym dniu w pracy czy gdy realizuję różne projekty, wracam do domu i pierwsze, co robię, to – większość ludzi przebiera się w dres – a ja z reguły zdejmuję aparat słuchowy. Żeby troszeczkę się odbodźcować od tego, że już nie muszę się skupiać na tym, żeby słyszeć to, co ktoś mówi. To jest w sumie bardzo wygodne. Wręcz powiedziałabym, że to jest trochę taka supermoc. Mój narzeczony często się śmieje, że zazdrości mi tego, że mogę po prostu się wyłączyć.

Karolina Przybył

Jeszcze chciałabym dopowiedzieć jedną krótką ciekawostkę, z racji tego, że kupiłam sobie nowe aparaty słuchowe, które mają jeszcze jedną fajną dodatkową funkcję: bluetooth. I za pomocą tego bluetooth mogę się połączyć z telefonem, co też jest super, bo wtedy mogę sobie włączyć muzykę, którą również odbieram bezpośrednio w aparatach słuchowych. To powoduje, że jakość dźwięku jest większa. Mało tego, już pomału zaczynam się odważać, próbowałam rozmawiać przez telefon, czy to z moją rodziną, czy też obcymi osobami. Już się tak wydarzyło, że odbierałam telefony od nieznanych osób, a tego wcześniej nie robiłam. Po prostu telefon, nawet na funkcji głośno mówiącej, nie dawał mi takiej możliwości. Jednak mam takie wrażenie, że słuchając bezpośrednio w aparatach, czy to na pętli, czy to na bluetooth, to jednak słyszenie nie wymaga takiego wysiłku jak bez tych urządzeń wspomagających słyszenie.

Magda Brumirska-Zielińska

Dobra dziewczyny, to na koniec chciałbym jeszcze spytać was o to, czy wy też czujecie, że osoby z waszego pokolenia, jako osób słabosłyszących, są dużo bardziej otwarte na świat i dużo mniej zakłopotane tymi swoimi problemami ze słuchem. Ja coś takiego widzę. Mam dwie babcie, z których jedna zawsze była mocno wyluzowana i kiedy zaczęła mieć problemy ze słuchem, zaaparatowaliśmy ją i w miarę nieźle to wszystko u niej zawsze działało, dopóki pamięta, żeby zakładać baterie do aparatów. Natomiast moja druga babcia też zaczęła dosyć szybko tracić słuch, ale ona nie dałaby sobie włożyć aparatu do uszu. Dla niej to było coś absolutnie stygmatyzującego, dla niej osoba słabosłysząca równała się, prawdopodobnie, głupia, gorsza. A z drugiej strony miałam też w klasie kolegę, o którym nigdy bym nie podejrzewała, że jest osobą mającą problemy ze słuchem. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero w momencie, kiedy na komisji wojskowej dostał kategorię D ze względu na głęboki niedosłuch w jednym uchu. I to też była rzecz, do której on nam się nie przyznawał. Chociaż nawet w środowisku szkolnym byłoby nam dużo łatwiej i dużo lepiej, gdybyśmy my i nauczyciele wiedzieli, że możemy go w jakiś sposób wspomagać. Czy wy też widzicie, że właśnie osoby urodzone już w III Rzeczypospolitej, już w latach 90. i później, mają inne podejście właśnie do kwestii własnego niesłyszenia. Czy dla was to jest już coś zupełnie naturalnego i zwyczajnego? Jak wy to w ogóle widzicie?

Daniela Puła

Jeśli chodzi o mnie, to myślę, że ta zmiana dzieje się właśnie teraz, ja tę zmianę widzę dopiero od jakiegoś czasu. Wydaje mi się, że wszystko zależy od charakteru i tego, w jaki sposób ten niedosłuch był odbierany w dzieciństwie, jak rodzice do tego podchodzili, z jakiego środowiska się wyszło. Ale myślę, że wizerunek samego aparatu się bardzo normalizuje, czy też implantu ślimakowego, jako właśnie czegoś takiego jak chociażby okulary, i jest to coraz bardziej powszechne. I już nie robi na nikim żadnego wrażenia. Bo każda nowość wzbudza często ciekawość, ale i też pewnego rodzaju rezerwę i przerażenie. A jeśli chodzi o starsze pokolenie, to myślę, że dla nich problem związany z tym, że żeby lepiej słyszeć, to fajnie by było założyć aparat, jest problematyczny, ponieważ jest to coś obcego. Często też dla nich problemem jest to, że… Taką plagą u osób starszych jest kupowanie nie aparatów słuchowych, tylko urządzeń wzmacniających dźwięk, które, niestety, tylko pogłębiają ich problem. A z kolei aparatu słuchowe wymagają też pracy z protetykiem, bo nie wystarczy tylko nanieść wartości związanych z ich niedosłuchem, ale jeszcze trzeba to wszystko dostroić razem z protetykiem. Plus dochodzi kwestia przyzwyczajenia. U osób starszych przyzwyczajenie się do urządzenia jest trochę dłuższe i stąd często zniechęcają się, zanim to urządzenie zostanie dostrojone do nich, i zanim w pełni będą mogli skorzystać z tego dobrodziejstwa technologii. Ale tak tylko na koniec powiem, że też osoby starsze często przez młodsze pokolenia mogą dostrzec zalety noszenia aparatu. Jakiś czas temu na swoim prywatnym Instagramie umieszczałam różne posty dotyczące niedosłuchu, zmęczenia słuchaniem, o podkulturze związanej z tym takie postacie pojawiały się w filmach. I moja znajoma pokazywała i czytała, właściwie głównie czytała dziadkowi o tym postach, które wstawiałam na Instagram. I dzięki temu dziadek, który od około 8 lat nie dawał się przekonać rodzinie, że fajnie byłoby pójść do protetyka, powiedział, że w sumie go to przekonało i sam z siebie powiedział: pójdę. I pamiętam, jak parę tygodni później ta koleżanka wysłała mi filmik, jak dziadek, który od młodości uwielbia słuchać muzyki i miał bardzo dużo płyt, mówi: wnuczko, słyszę muzykę, ale cudownie. Ja powiem szczerze, ja się praktycznie popłakałam, było to dla mnie tak niesamowite, że jakiś post na Instagramie realnie zmienił czyjeś postrzeganie.

Magda Brumirska-Zielińska

Wow, super. Karo?

Karolina Przybył

Jeżeli chodzi o mnie, to jak słuchałam Danieli, to naszły mnie wspomnienia z okresu szkoły, chyba jeszcze podstawowej. Pamiętam doskonale, że zastanawiałam się: dlatego ja mam wadę słuchu, dlaczego mnie to spotkało, dlaczego ja noszę aparaty słuchowe, dlaczego ja muszę nad tym pracować, dlaczego ja tak mam, po prostu. Nigdy nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Później odpowiedzi same przyszły. Właśnie w momencie, kiedy dołączyłam do kadry narodowej niesłyszących, to poczucie tożsamości jako osoby słabosłyszącej postrzegałam już z takiej bardziej pozytywnej strony. Zaczynałam dostrzegać korzyści z tego, że niedosłyszę. No bo przecież mogę spać bez aparatów i nie słyszeć hałasów, mogę spać spokojnie. To jest super. Nie muszę słuchać wszystkich rzeczy dookoła. Jakieś negatywne komentarze, jakieś negatywne rzeczy, jakieś opinie, po prostu mnie to nie rusza, nie biorę tego, jestem odciążona od takich informacji o negatywnej treści. Nie muszę się ładować takimi informacjami. Jeżeli słyszę, że ktoś komentuje w negatywny sposób, to co ja robię? Po prostu odwracam głowę i po prostu słyszę, że ktoś coś mówi, ale już nie rozumiem. Bo czytam, generalnie, z ruch warg. Więc w ten sposób po prostu oszczędzam sobie informacji napływających do mojej osoby.

Pamiętam też, że mama przed dłuższy czas żyła w takim dużym poczuciu winy. Zastanawiała się, co mogła zrobić, żebym nie miała tej wady słuchu. Ale ja już wtedy, jako dziecko, powiedziałam: ale mamo mi to nie przeszkadza! Ja się z tym dobrze czuję. Dzięki temu mogę reprezentować kadrę z orzełkiem na piersi, grać na boisku, realizować się sportowo, mogę uczestniczyć w dwóch światach, w których się czuję w miarę dobrze. Nie jestem taką osobą, która tkwi w jakiejś beznadziejności.

Jeżeli chodzi o te różnice w postrzeganiu wady słuchu czy głuchoty, mogą być, oczywiście, różne. Ale wydaje mi się, że to jest spowodowane tym, że świat po prostu się zmienia. Mamy coraz większy dostęp do mediów, do społeczności, mamy większy dostęp do informacji, w porównaniu do starszego pokolenia. I myślę, że nawet osoby Głuche teraz próbują przełamywać bajery. Przełamują je, zakładając swoje działalności, firmy, organizacje, tworzą swoje przedsięwzięcia, szukają innych rozwiązań. Więc wydaje mi się, że dzisiaj wada słuchu czy głuchota nie jest tak postrzegana jak kiedyś. Nie wiem, nie mam takich bliskich kontaktów ze starszymi osobami głuchymi, więc nie mogę wypowiedzieć się za te osoby jak wygląda to w rzeczywistości wcześniej. Natomiast na myśl przychodził mi też takie wspomnienie z dzieciństwa, jak jeszcze nie żyłam w środowisku niesłyszących. Pamiętam, że myślałam, że wtedy nie ma tylu osób słabosłyszących i niesłyszących w świecie. Nie miałam pojęcia o tym, że są w środowiska niesłyszące, i to powodowało we mnie takie myślenie, że jest może we Wrocławiu jedna osoba Głucha, którą przypadkiem spotkałam w sklepie. Wydaje mi się, że wtedy pokolenie, które dzisiaj jest starszym pokoleniem, mogło być bardziej zamknięte w sobie, hermetyczne, niezauważone, a dzisiaj osoby Głuche, młode Głuche starają się, żeby były widoczne i usłyszane.

Magda Brumirska-Zielińska

Młodych Głuchych możemy znaleźć w Internecie, na Instagramie, na TikToku. Młodzi Głusi wystartowali w eliminacjach do Eurowizji i zarapowali piosenkę w języku migowym. Młodych Głuchych, tak naprawdę, możemy w tej chwili spotkać wszędzie, bo oni studiują, oni pracują w biurach, pracują w sklepach, pracują w najnormalniejszych miejscach i starają się jak najbardziej z całą resztą społeczeństwa integrować. Tego wam i sobie życzę, żeby to nasze społeczeństwo się coraz lepiej integrowało i żeby było coraz bardziej przyjazne dla osób z problemami ze słuchem. Mam nadzieję, że też to, co my jako Katarynka robimy dla popularyzacji pętli indukcyjnych, sprawi, że one rzeczywiście trochę bardziej ruszą i będą jeszcze lepiej dostępne. I chciałabym wam bardzo podziękować za to, że tutaj dzisiaj ze mną byłyście, za tę rozmowę, za wasze przemyślenia związane właśnie z byciem i życiem jako osoby słabosłyszące. Moimi gościniami były dzisiaj Karolina Przybył i Daniela Puła, ja nazywam się Magda Brumirska-Zielińska, to był podcast Fundacji Katarynka, Podcast o dostępności. Dziewczyny, dziękuję wam bardzo serdecznie, dzięki.

Justyna Mańkowska

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat dostępności? Zacząć działać albo sprawdzić? Inne tematy, które poruszamy w podcaście? Znajdziesz nas na spotify lub w innym miejscu, w którym słuchasz podcastów na YouTube czy stronie www.kulturadlawszystkich.pl. Nasze podcasty mają transkrypcję. Gdybyś chciał polecić je osobie słabosłyszącej link znajdziesz w opisie podcastów.

Polecamy ci także strony www.fundacjakatarynka.pl i www.adapter.pl, czyli pierwszy portal filmowy z audiodeskrypcją, napisami i tłumaczeniem na Polski Język Migowy.

 

 

Zadanie publiczne współfinansowane ze środków PFRON otrzymanych od Gminy Wrocław i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu, ⁠www.mops.wroclaw.pl⁠